"Jestem uzależniona od ashtangi. Już dawno temu przeczuwałam, że tak to się skończy. Studiowałam filozofię i indologię, byłam więc otoczona joginami, wegetarianami, buddystami i innymi freakami. Śpiewałam z nimi mantry, uczyłam się sanskrytu, jeździłam na ekobazary i… na jogę właśnie.

Próbowałam chyba każdego stylu: według Iyengara, kundalini, sivanandę, yin, bikram. Nie mogłam się zdecydować, bo choć czułam, że to jest „to”, to jednak… nie do końca „to”. „To” to była dopiero ashtanga i jej młodsza siostra vinyasa flow. Kiedy je poznałam, nie tylko zaczęłam codziennie rozwijać matę, ale też prowadzić zajęcia. Skończyłam dwa kursy nauczycielskie - w tym jeden ashtangi i vinyasy u Basi Lipskiej. I ze cztery tysiące warsztatów i szkoleń (mniej więcej). Kocham jogę, ale też moje dzieci, konie, teatr, kawę i pisanie. Jeśli chodzi o to ostatnie - efekty ukazały się w książce „13 lekcji jogi” oraz regularnie ukazują na blogu 13lekcjijogi.pl, portalu bosonamacie.pl, miesięczniku Sens, i… last but not least… w magazynie Joga, którego jestem redaktor naczelną." A.P.